Ryszard Braun, Manekin nr 6 (KPW 11)

Warszawa, lata 30. XX w. Znany Dom Mody „Kakadu” Czesława Wrendla chyli się ku upadkowi. Zainteresowanie nowymi kreacjami jest całkiem spore, mimo to wyniki finansowe nie są najlepsze. Policja przypuszcza machinacje finansowe. W celu wyjaśnienia tej sprawy w firmie zatrudnia się Leokadia Świstal — Manekin numer 6. Nikt z podejrzanych nie przypuszcza. że dziewczyna jest agentką śledczą policji… 

Fragment książki:

Dyrektorka, otworzywszy neseser z czerwonej skóry, wyjmowała już z jego głębi sztuki jedwabiu, koronki, owe klamry (które ją tyle strachu nabawiły) i szukała małej torebki z odprutymi znakami Gallerie Lafayette, Vorth’a, Louvre’u i Samaritaine de Luxe. Ale nie znajdowała jej. Sekundy upływały, a ręce jej nerwowo szukające nie napotykały na to, czego szukały. Ani za lusterkiem, ani pod pokrowcem, ani między flakonami lśniący mi od kryształów – nie było upragnionej torby. Czyżby ją w popłochu zostawiła? Tak, to możliwe, chowała przecież wszystko po ciemku, nieledwie, że po omacku – mogła więc zapomnieć. Pociągnęłoby to za sobą skutki olbrzymie. Nieobliczalne! Okropne! Wprawdzie w specjalnej skrytce było trochę zapasowych znaków, które można było wszyć, ale ślad pozostawiony w wagonie mógł sprowadzić kontrolę celną do firmy Kakadu – mógł oprzeć się o sąd, doprowadzić do rewizji książek buchalteryjnych, zaprowadzić do więzieniu. Dyrektorka kazała przyszywać zapasowe znaki pani Drechowskiej, rozkładając w milczeniu ręce ruchem rozpaczliwym. Strach pobielił jej twarz, zarysowujcie się na policzkach dwoma koliskami ceglastego różu.