Adam Nasielski, Opera śmierci (KPW 8)

Warszawa, lata 30. XX w. Inspektor Bernard Żbik bawi w operze. Na jego oczach ktoś szykuje bardzo wyrafinowane morderstwo. Ofiarą ma być znana aktorka operowa. Kto jest mordercą i jaki ma powód? Czy morderca jest tylko jeden?

Fragment książki:

Wielki zegar na stoliku tykał miarowo i poważnie.W pokoju było bardzo widno.— Powinienem cię zabić. Kobieta nie spojrzała nawet na mężczyznę, który wyrzekł do niej te groźne słowa. Zupełnie jakby ich nie słyszała. Po co zresztą? Znała go przecież.Z jakimś zrezygnowanym, nieludzkim, marmurowym spokojem nakładała z wprawą grube warstwy szminkii różu na swą zniszczoną skórę na zniszczonej twarzy. Jej dolna warga drgała nerwowo.A on mówił przecież poważnie. Mówił śmiertelnie poważnie. I ona o tym wiedziała. Ona o tym najlepiej wiedziała. Wiedziała, że siedzi za nią morderca w stanie potencjalnym, człowiek, który powinien ją zamordować bez litości.Ona na pewno nie znałaby litości w takiej sytuacji. Nie! Ona była okrutna. Ale ona przecież była kobietą. To zupełnie zmienia i przeinacza sytuację. Zupełnie.Pudrowała starannie podkrążenia zmęczonych bezsennością oczu. Spojrzała na swą twarz w lustrze i starała się nie widzieć jego, desperata, który siedział za nią. Siedział i dyszał zemstą, nienawiścią i… trwogą.Bał się jej, zawsze. Nie wiedziała, czemu przypisać jego strach wobec niej. Pewna jednak była, że on się jej boi. Drży…