Aleksander Błażejowski, Sąd nad Antychrystem (KPW 5)
Lata 20. XX w. W Warszawie działają rosyjscy zwolennicy powrotu carskiego porządku i agenci komunistycznej bezpieki. Jaką rolę w ich życiu odegra głośny dramaturg Ludwik Karnicki i jego nowe przedstawienie Sąd nad Antychrystem? Zagadkę po raz kolejny spróbuje rozwiązać komisarz Borewicz.
Fragment książki:
Uderzył ich niemiły zapach potu ludzkiego i brudu, który przyprawiał o mdłości. Typowy odór przedmiejskiej kamienicy, zamieszkałej przez rzesze nędzarzy.Gdy wchodzili na schody, z ciemnego kąta błysło światło elektrycznej latarki, oślepiając ich zupełnie. Ostry, wąski snop światła, jak długi język, lizał ich twarze, zatrzymując się długo na każdym z nich oddzielnie. Po chwili światło zgasło i jakiś cichy głos odezwał się:– Trzecie piętro na prawo. Zapałek świecić nie wolno. Ostrożnie, bo schody mają prowizoryczną poręcz.Wspinali się teraz ku górze, trzymając się w ciemnościach nieheblowanej listwy, która zastępowała poręcz schodów i wyginała się przy każdym silniejszym nacisku. Na drugim piętrze kamienne schody urywały się nagle, a połączenie z trzecim stanowiła tylko deskaz powbijanymi poprzecznymi szczeblami. Weszli na trzecie piętro, zatrzymali się chwilę, nadsłuchując pilnie. Z kąta dochodził ich uszu gwar przyciszonych głosów. Spostrzegli wreszcie drzwi…